2008.05.02 Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 6:1 (1:1) (I liga)

Zobacz też:

Historia pojedynków Lech - Jagiellonia BiałystokMecze grane 2 majaWyniki w sezonie 2007/08


Lech Poznań: Dolha - Kikut (59' Reiss), Kucharski, Bosacki, Đurđević, Zając, R. Murawski, Bandrowski, Quinteros, Cueto (75' J. Wilk), Rengifo (72' Pitry)
Trener: Smuda

Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Norambuena Ruz, Kałużny, Nawotczyński, Jarecki, Niedziela (67' Renusz), Markiewicz, Falkowski, Kwiek (69' Bruno), Wasiluk, Sotirović (59' Tumicz)

Bramki: 1:0 Cueto 35', 1:1 Sotirović 38', 2:1 Zając 62', 3:1 Cueto 67', 4:1 Quinteros 80'karny, 5:1 Pitry 90', 6:1 Pitry 90'

Widzów: 13.000

Sędzia: Podgórski (Wrocław)

Żółte kartki: Kikut - Norambuena Ruz, Nawotczyński, Markiewicz

Czerwone kartki: Wasiluk 39'1, Markiewicz 51' za drugą żółtą


Peruwiański wieczór w Poznaniu

- Mecze z teoretycznie słabszymi rywalami niekiedy zmieniają się w takie ecie-pecie - mówił przed meczem z Jagiellonią trener Lecha Franciszek Smuda. Obawy szkoleniowca "Kolejorza" się nie sprawdziły. Co prawda gospodarzom pomógł sędzia Mariusz Podgórski, który troszkę na wyrost pokazał czerwone kartki Wasilukowi i Markiewiczowi.

- Ciężko dziś coś zrobić, jak przeciwko nam gra czternastu rywali. Mówię tu o trójce sędziów - narzekał w przerwie pomocnik Jagi Bartłomiej Niedziela. Pozytywnym bohaterem dnia był Anderson Cueto, który przyćmił swoich bardziej znanych rodaków. - Ten chłopak to brylant - zachwycał się nim jesienią Franciszek Smuda.

Młody Peruwiańczyk potwierdził słowa trenera. Zaliczył dwa gole i asystę. W drugiej połowie naciągnął mięsień dwugłowy i przy owacji na stojąco opuścił plac gry. Podobnego urazu nabawił się bohater gości Vuk Sotirović. Kolejną kartę przetargową w negocjacjach o nowy kontrakt ma również Marcin Zając, który zdobył dziesiątą bramkę w tym sezonie.

Jagiellonia po ostatniej porażce pożegnała się z trenerem Arturem Płatkiem, ale jego następca - Dariusz Czykier nie potrafił przełamać fatalnej passy drużyny. Białostocczanie doznali sromotnej porażki, siódmej już z rzędu. Lechici mieli jednak ułatwione zadanie, bowiem przez blisko pół meczu grali w przewadze liczebnej.

Emocje zaczęły się dopiero po upływie pół godziny. Do tego momentu, zgodnie z przewidywaniami, Lech zepchnął Jagiellonię do obrony. Goście bronili się skutecznie, choć niewiele brakowało by sami wyręczyli napastników "Kolejorza". Po jednej z akcji gospodarzy, Radosław Kałużny o mały włos trafiłby do własnej siatki.

W 35. minucie "pękła" defensywa Jagiellonii. Anderson Cueto z boku pola karnego uderzył bez namysłu i Grzegorz Sandomierski był bezradny. Dla 19-letniego Peruwiańczyka był to pierwszy gol w polskiej lidze.

Radość piłkarzy Lecha trwała niespełna trzy minuty. Po dośrodkowaniu Jacka Markiewicza, Vuk Sotirović wykorzystał bierność poznańskich obrońców i strzałem głową wyrównał stan meczu.

Jednak i białostocczanie chwilę później mieli kwaśne miny. Nerwy puściły Markowi Wasilukowi, który łokciem zaatakował Hernana Rengifo. Arbiter Mariusz Podgórski nie zawahał się wyrzucić piłkarza Jagiellonii z boiska. Jakby tego było mało, nad swoimi emocjami nie potrafił zapanować Alexis Norambuena, który rzucił się na… chłopca do podawania piłek. Chilijczyk za to zachowanie został ukarany żółtą kartką.

Zaledwie sześć minut po przerwie na boisku było już tylko dziewięciu białostockich piłkarzy. Kapitan gości Jacek Markiewicz za faul na Rafale Murawskim został ukarany żółtą kartką, drugą w tym spotkaniu.

Grający z przewagą dwóch zawodników lechici wręcz zamknęli przeciwników na ich połowie. Na efekty miażdżącej przewagi Lecha nie trzeba było długo czekać. W 62. minucie znakomite podanie Cueto wykorzystał Marcin Zając, ale to był dopiero początek festiwalu strzeleckiego gospodarzy. Pięć minut później młody Peruwiańczyk znów błysnął nieprzeciętnymi umiejętnościami i po rajdzie lewą stroną z ostrego kąta zaskoczył Sandomierskiego.

Goście w drugiej połowie mieli szansę na honorowego gola, lecz strzał Łukasza Nawotczyńskiego, efektownie obronił Emilian Dolha. Rumuński bramkarz wrócił do bramki Lecha po dłuższej przerwie, ale kilka razy wcześnie interweniował niepewnie.

Szturm Lecha trwał - w 80. minucie efektownie obrońcami Jagiellonii zakręcił Henry Quinteros, który został sfaulowany przez bramkarza gości. Sam poszkodowany z 11 metrów wymierzył sprawiedliwość. W końcówce, gdy białostocczanie czekali na ostatni gwizdek arbitra, Przemysław Pitry dołożył jeszcze dwie bramki.

Wypowiedzi pomeczowe

Franciszek Smuda: Strasznie nie lubię grać z liczebną przewagą, bo zwykle mój zespół gra wtedy gorzej. Występuje wówczas rozprężenie, bo piłkarzom wydaje się, że już mecz mają wygrany. Dziś początkowo też nam się ciężko grało, szczególnie w pierwszej połowie Jagiellonia grała bardzo dobry mecz. Ze zwycięstwa się oczywiście cieszę. Po porażce w Krakowie powiedziałem, że jeśli chcemy być na podium, musimy wszystko do końca wygrać.

Józef Antoniak (oficjalnie pierwszy trener Jagiellonii): Trudno coś sensownego powiedzieć po tak wysoko przegranym meczu. W kilku sytuacjach najsłabszym aktorem tego spotkania był sędzia, który swoimi decyzjami wywołał zbytnią nerwowość u moich piłkarzy. Ale gratuluję Lechowi, widać było dużą przewagę w umiejętnościach. Ja mogę tylko podziękować moim piłkarzom za walkę. W dziewięciu nie da się wygrać z tak klasową drużyną jaka jest Lech.

źródło: Wirtualna Polska

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 License